Całe Pismo przez Boga jest natchnione i pożyteczne do nauki,

do wykrywania błędów, do poprawy, do wychowywania w sprawiedliwości

2 Tym. 3:16

Islam i Ewangelia

Islamska Kurtyna oddzielająca kra­je islamskie od reszty świata jest co najmniej równie szczelna jak niegdyś Żelazna. Próżno jednak chcielibyśmy o tym usłyszeć w mass mediach. W Ara­bii Saudyjskiej na przykład, w któ­rej obronie umierają Amerykanie, jest całkowity zakaz wszystkiego, co chrześcijańskie. Nie można iść ulicą z Bi­blią pod pachą, nie można or­ga­ni­zować spotkań biblijnych we wła­s­nych czterech ścianach. Na­bo­że­ń­st­wa chrześcijańskie nie mogą się od­by­wać nawet w naszej ambasadzie, nad którą powiewa amerykańska fla­ga. Karą dla muzułmanina, który prze­jdzie na inną religię, jest ofi­c­jal­nie w Arabii Saudyjskiej i niektórych in­nych krajach islamskich (a w in­nych nieoficjalnie) śmierć.

Obywatelami Arabii Saudyjskiej mo­gą być tylko muzułmanie. Nawet w tych krajach arabskich, gdzie is­lam­skie prawo szariatu nie jest na­ka­za­ne prawem państwowym, wpływ is­la­mu wyklucza wolność słowa, pra­sy, wyznania i sumienia. Na ob­sza­rach zarządzanych przez OWP arab­scy chrześcijanie, niegdyś pod wła­dzą Izraela cieszący się swobodą, dziś cierpią prześladowania, wię­zie­nia i śmierć. Ani jednak ONZ, ani rząd amerykański nie protestuje prze­ciwko uciskowi za Islamską Kur­tyną.

Na Zachodzie muzułmanie bez prze­szkód budują meczety i wyznają swo­ją wiarę, w swych własnych kra­jach odmawiają jednak tego prawa in­nym. Światowe mass media nie de­maskują tej obłudy, tylko ją tu­szu­ją.


NA ZACHODZIE MUZUŁMANIE BEZ PRZESZKÓD BUDUJĄ MECZETY I WYZNAJĄ SWOJĄ WIARĘ,
W SWYCH WŁASNYCH KRAJACH ODMAWIAJĄ JEDNAK
TEGO PRAWA INNYM...


Pewien znawca zagadnień blisko­wschod­nich pisze:

Islam jest [...] bardziej wrogi wie­rze chrześcijańskiej, niż kiedykolwiek był komunizm. [...] Dziś w komu­ni­s­ty­cz­nych Chinach chrześcijaństwo dalej kwitnie. Ale wyznanie wiary w Chry­s­tu­sa przez obywatela państwa islam­skie­go jest uważane za zdradę stanu. [...] w kraju islamskim nie ma nawet mie­jsca na oficjalny kościół, akce­p­to­wa­ny przez państwo, co dopuszczał ko­munizm [G. J. O. Moshay, Who Is This Allah?, Dorchester 1994, s. 111]

Za czasów Mahometa i jego na­stęp­ców islam szerzył się błys­ka­wi­cz­nie dzięki dżihad, świętej wojnie. Sam Mahomet zorganizował 65 wy­praw wojennych i osobiście prze­wo­dził 27 z nich, charakteryzującym się naj­brutalniejszą agresją i pod­stę­pem. Za pomocą takiej to „ewan­ge­li­zacji” zdobył miliony „na­wró­co­nych”. W okresie swych naj­więk­szych wpływów podbił islam całą pół­nocną Afrykę i był bliski podbicia Eu­ropy.

Dwa oblicza islamu

Triumfalny pochód islamu przez świat trwa nadal. Dziś w roli na­je­źdź­ców występują miliony imi­g­ra­n­tów, zdobywając nowych wy­zna­w­ców drogą wprowadzania ich w błąd. W telewizji oglądamy dobrze ucze­sane i modnie odziane panie, któ­re przyznają się do wiary islam­skiej i zaświadczają o jej radościach i po­kojowym nastawieniu. Gdyby pa­nie te żyły w kraju islamskim, mu­sia­łyby kryć się pod szczelnymi cza­r­ny­mi szatami do stóp, odsłaniając ty­lko oczy. Nie mogłyby prowadzić sa­mochodu i byłyby jedną z czterech żon, nagminnie maltretowanych przez męża, który mógłby je od­pra­wić jednym słowem. Pod prawem sza­riatu byłyby niczym więcej jak nie­wolnicami. Ciekawe, że Hillary Cli­nton, National Organization of Wo­men (organizacja broniąca praw ko­biet) i inni głośni orędownicy praw kobiet milczą jak głaz w ob­li­czu notorycznego gwałcenia tych praw przez islam.

Najszczerzej wyznawany cel is­la­mu, określony zresztą tak w Koranie jak i hadicie (spisanej tradycji), nie zmie­nił się: doprowadzić całą ludz­kość do poddaństwa (to właśnie ozna­cza samo słowo islam), wszy­st­kich zaś niewiernych zabić lub wziąć w niewolę (Sura 2,190-192; 4,76; 5,33; 9,5.29.41; 47,4 itd). Islam, w po­słuszeństwie Koranowi i przy­kła­do­wi Mahometa, jest dziś siłą sto­ją­cą za światowym terroryzmem. Ma­ho­met oznajmił: „Nie nastanie os­ta­t­nia godzina, zanim muzułmanie nie sto­czą walki z Żydami i zanim ich nie za­biją”.

Allach i Chrystus

Mieszkańcy Zachodu naiwnie uzna­ją, że muzułmański Allach jest tym sa­mym co biblijny Bóg. A prze­cież Al­lach nie ma syna, nie istnieje ja­ko Oj­ciec, Syn i Duch (4,171), nie da­je się poznać. To on właśnie był po­gań­skim bóstwem plemienia, w któ­rym Mahomet przyszedł na świat. Al­lach nakazuje muzu­ł­manom: „Nie bierz­cie sobie Żydów i chrześcijan za przy­jaciół [...] zabijaj­cie bałwo­chwal­ców [niewiernych], gdzie­kolwiek ich zna­jdziecie. [...] Walcz­cie z tymi, któ­rzy [...] nie wie­rzą w Allacha ani w Dzień Osta­te­cz­ny” (5,51; 9,5.29. 41). Tymczasem Bóg uka­za­ny w Biblii chce, aby lu­dzie Go po­zna­wali (Jer 9,24), bo jest to wiedza nie­odzowna do zbawienia (J 17,3). Ży­dzi są Jego „ludem wy­bra­nym” (2 Mojż 6,7; 3 Mojż 20,26; 1 Krn 16,13; Ps 105,6 itd.), a chrze­ś­ci­janie Je­go umiłowanymi dziećmi (Rz 8,16.21; Gal 3,26; Ef 1,5; 5,1 itd.).


W ROLI ISLAMSKICH NAJEŹDŹCÓW WYSTĘPUJĄ DZIŚ MILIONY IMIGRANTÓW, ZDOBYWAJĄC
NOWYCH WYZNAWCÓW
DROGĄ WPROWADZANIA ICH
W BŁĄD...


Chrystus nie zalecał zdobywania wy­znawców siłą, przeciwnie: stwie­r­dził, że Jego uczniowie nie walczą w Je­go sprawie, gdyż królestwo Jego nie jest z tego świata (J 18,36). Ucz­niom polecił: „Miłujcie nieprzyjaciół waszych i módlcie się za tych, którzy was prześladują” (Mt 5,44).

Chrystus umarł, aby zbawić grze­sz­ników, a Jego uczniowie muszą być gotowi także oddać swoje życie, aby zanieść tę dobrą nowinę światu. Bi­blijne zbawienie to dar opłacony przez śmierć Chrystusa, który po­wie­dział: „Idąc na cały świat, głoście Ewa­ngelię wszelkiemu stworzeniu” (Mk 16,15). Nakaz ów dotyczy nie­sie­nia Ewangelii także miliardowi dzi­siejszych muzułmanów.

To ogromne - i nieuniknione - wy­zwanie dla każdego chrze­ś­ci­ja­ni­na: Jak zanieść Ewangelię tym, któ­rzy jej przyjęcie mogą przypłacić ży­ciem albo też mogą zabić nas za tę ofe­rtę? Bo przecież śmierć w walce z niewiernymi jest dla muzułmanina jedyną pewną drogą do Raju. Chry­s­tus jednakże umarł także za mu­zuł­ma­nów, a Jego miłość zobowiązuje nas do działania.

Koran a Ewangelia

Ewangelizowanie muzułmanów nie jest przedsięwzięciem owocnym. Os­tatnio zaczęto stosować nowe, po­dobno skuteczniejsze podejście: pre­zentowanie Chrystusa za pomocą pism muzułmańskich. Kilku byłych mu­zułmanów napisało pomocne ksią­żki na ten temat.

Hadit przyznaje, że Chrystus - na­zwa­ny „Słowem Allacha” - narodził się z dziewicy, wiódł bezgrzeszne ży­cie i czynił cuda. Z podziwem wy­ra­żają się o Chrystusie także niektóre ustępy Koranu: że narodził się z dzie­wicy Marii (Sura 3,45-47; 21,91 itd.); że jest On najwyższym przykładem (43,57) i tylko On zo­sta­je nazwany „Isa”, czyli Zbawiciel (3,45). Mahomet nie potrafił czynić cu­dów (17,90-96; 29,50-52 itd.), ale czy­nił je Chrystus (2,252-253; 3,49), któ­ry zresztą w odróżnieniu od in­nych (jak Mojżesz, który czynił cuda na Boży rozkaz) czynił je z własnej ini­cjatywy (26,63 itd.), a nawet wskrze­szał umarłych (3,49; 5,110; 36,78-79 itd.). Co więcej, Koran ozna­jmia, że Mahomet był grze­sz­ni­kiem (9,43; 40,55; 47,19; 48,2; 294,1-3 itd.), Jezus jednak był bez grze­chu (19,17-19).


JAK ZANIEŚĆ EWANGELIĘ TYM, KTÓRZY JEJ PRZYJĘCIE
MOGĄ PRZYPŁACIĆ ŻYCIEM
ALBO TEŻ MOGĄ ZABIĆ NAS
ZA TĘ OFERTĘ?


Pomimo jednak czci i szacunku, ja­kimi cieszy się Jezus w islamie, nie jest to Jezus biblijny, ale „inny Jezus” (2 Kor 11,4) - bądźmy zatem ostro­ż­ni.

Muzułmańskie zbawienie

Choć Koran w początkowych us­tę­pach uznaje przynajmniej niektóre frag­menty Biblii jako „Księgi” i na­zy­wa Żydów i chrześcijan „ludem Księ­gi”, to jednak często jej zaprzecza. Prze­czy, że Jezus jest Bogiem (3, 59.62; 4,171) i że umarł na krzyżu (4,157-158; 5,116-120) za nasze grze­chy. Według wcześniejszej tra­dy­cji to jakiś uczeń podobny do Chry­stusa na Jego prośbę ocalił Go od krzyża i umarł zamiast Niego. Z innych fragmentów jednak wynika, iż to faktycznie sam Chrystus umarł (3,33.55; 5,117; 19,33), takie też sta­nowisko prezentuje dziś wielu islamskich teologów. Mimo to Koran za­przecza, że ktoś mógłby umrzeć za kogoś (17,13-15; 35,18), a ściślej głosi, że żadna „dusza obciążona [czy­li grzesznik] nie poniesie ciężaru za inną”. Ponieważ jednak Jezus był bez grzechu, mógł stanowić wyjątek w tej regule.

Aby grzesznik mógł zostać z pra­w­nego punktu widzenia uwolniony od winy, sam Bóg musiał zapłacić ka­rę, jakiej domagała się Jego spra­wie­dliwość; koncepcja ta jest jednak is­lamowi obca. Koran rodzi nie­pe­w­ność: „Allach jest obowiązany udzie­lić przebaczenia tylko tym, którzy czy­nią zło w niewiedzy i szybko zwra­cają się [w skrusze] do Allacha. [...] Oto Allach odpuszcza [...] wszy­st­kim, wyjąwszy tego, któremu od­puścić nie chce...” (4,17.106.110. 116). Nie zostaje jednak sprecy­zo­wa­ne, ani co to jest „niewiedza”, ani co to znaczy „szybko”, nie wiadomo też, czemu Allach jednym od­pu­sz­cza, a innym nie. Przebaczenia nie gwa­rantuje także skrucha.

Ajatollah Chomeini oznajmił: „Je­ś­li nawet Salman Rushdi skruszy się i zo­stanie najpobożniejszym czło­wie­kiem wszechczasów, to obo­wiąz­kiem każdego muzułmanina jest do­łożyć wszelkich starań, poświęcić swe życie i bogactwo, aby tylko po­słać go do piekła”. Biblia natomiast ka­żdemu oferuje zbawienie. Chry­s­tus umarł, aby odkupić nawet tych, któ­rzy Go nienawidzili, i prosił Ojca, aby odpuścił tym, którzy Go krzy­żo­wa­li (Łk 23,34).

W praktyce życiowej prze­ba­cze­nie Allacha nigdy nie następuje dość prędko, aby ocalić czyjąś rękę, stopę czy ucho przed odcięciem za na przy­kład kradzież. Setki Irakijczyków oka­leczonych przez nieludzkie is­lam­skie prawo uciekają do obozów tuż za granicami kraju. Okaleczeniu nie podlegają jednak sprawcy po­rwań ludzi, gdyż osoba to co innego niż prywatna własność. Okaleczenia nie muszą się bać uprawiający nie­rząd, karze się nim natomiast spra­w­ców najdrobniejszych kradzieży.


ABY GRZESZNIK MÓGŁ
ZOSTAĆ UWOLNIONY OD WINY, SAM BÓG
MUSIAŁ ZAPŁACIĆ KARĘ,
JAKIEJ DOMAGAŁA SIĘ
JEGO SPRAWIEDLIWOŚĆ. KONCEPCJA TA JEST JEDNAK ISLAMOWI OBCA.
KORAN RODZI NIEPEWNOŚĆ:
NIE WIADOMO, CZEMU ALLACH JEDNYM ODPUSZCZA,
A INNYM NIE.
PRZEBACZENIA NIE GWARANTUJE TAKŻE SKRUCHA...


Antychryst (Dadżdżal) to jeden z głó­wnych tematów hadit, ostrze­ga­jącej przed jego przyjściem. Zo­sta­je on nazwany „fałszywym Chry­s­tu­sem”, który pod koniec czasów wie­lu zwiedzie. Hadit naucza, że Chry­stus na koniec powróci, aby zni­sz­czyć Dadżdżala. Wiara w „Dzień Os­tateczny” jest istotnym skład­ni­kiem mahometanizmu.

Koran natchniony przez kogo?

Usiłowanie pozyskania mu­zuł­manów poprzez cytowanie z Koranu i hadit może rzecz jasna sprawiać wra­żenie, jakoby te pisma islamskie by­ły natchnione przez Boga. W pu­łap­kę tę wpadł nawet M. N. An­der­son, bardzo zasłużony na polu do­cie­rania do muzułmanów. W książce Proud to be a Muslim (Dumny z wia­ry muzułmańskiej) pisze (s. 6): „Choć to bowiem Gabriel [utożsamiany w is­lamie z Duchem Allacha] przekazał mu [Mahometowi] Qur'an, to dla upe­wnienia w wypadku wątpliwości co do Qur'anu odsyłano go do ludu Księ­gi (Żydów i chrześcijan)”. Czy­ta­jąc te słowa, odnosimy niestety wra­że­nie, jak gdyby Koran był na­tchnio­ny przez Boga, a lud Księgi (Żydzi i chrześcijanie) miałby potwierdzać je­go nauki za pomocą Biblii. Taki wnio­sek tylko utwierdzi muzuł­ma­nów w ich błędach.

Miejsca, w których Koran za­prze­cza Biblii, tłumaczą muzułmanie znie­kształceniami w oryginalnym te­k­ście biblijnym. Lecz Koran był prze­cież zesłany „jako strażnik” nad Bi­b­lią (5,48); jeśli zatem Biblia została znie­kształcona, to znaczy, że Koran nie spełnił swej roli. Zresztą sama świę­ta księga muzułmanów przy­zna­je, iż znaczna część jej tekstu jest nie­jasna (3,7), tak iż muzułmanie mu­szą prosić „lud Księgi [Biblii]” o oświecenie (21,7)!

Koran także sam sobie zaprzecza. Al­lach stworzył wszystko „w mgnie­niu oka” (54,49-50), „w ciągu dwu Dni” (41,9.12), „w ciągu czterech Dni” (41,10), „w ciągu sześciu dni” (7,54; 10,4; 32,4); a „Dzień” równa się „tysiąc lat” (32,5), a także „pięć­dzie­siąt tysięcy lat” (70,4). Jezus nie jest Synem Bożym (4,171), ale rów­nież nim jest (19,17-21). To tylko ki­l­ka przykładów.

W Koranie są błędy z naukowego pu­nktu widzenia. Podaje się w nim na przykład arabskie legendy jako wy­darzenia prawdziwe. Znajdziemy tam wiele przesądów i okultyzmu, zwła­szcza gdy chodzi o wzmianki i dżinnach.

Cytując więc Koran czy hadit, nie mo­żemy sprawiać wrażenia, że podpi­sujemy się pod tymi tekstami. Zwróć­my uwagę, w jaki sposób Pa­weł dyskutuje z filozofami na Areo­pa­gu: „...jak to i niektórzy z waszych po­etów powiedzieli” (Dz 17,28). Pa­weł nie sugeruje, że poeci ci byli na­tchnie­ni przez Boga - i nie zatrzy­mu­je się na nich w prezentacji Ewa­n­gelii. My także musimy postarać się o to, aby nie zatrzymać się na tym, co Koran i hadit mówią o Jezusie, i aby zaprezentować prawdziwą Ewa­n­gelię. W przeciwnym razie nie damy podstaw do zbawienia.


USIŁOWANIE POZYSKANIA MUZUŁMANÓW
POPRZEZ CYTOWANIE
Z KORANU I HADIT
MOŻE SPRAWIAĆ WRAŻENIE, JAKOBY TE PISMA ISLAMSKIE
BYŁY NATCHNIONE PRZEZ BOGA...


Moc Boża ku zbawieniu

Aby muzułmanin mógł zostać chrze­ścijaninem, musi się wyprzeć fa­ł­szywego boga islamu: Allacha i fa­łszywej ewangelii o zbawieniu z uczynków. Niestety, chrześcijanie gło­sząc Ewangelię muzułmanom czę­sto idą na kompromis i starają się ją czynić dla nich atrakcyjną. (Po­do­b­nie jak na Zachodzie, gdzie staramy się czynić Ewangelię atrakcyjną dla ka­żdego). Wielu „nawróconych” na chrze­ścijaństwo nie ma tak napra­w­dę zrozumienia Ewangelii i nie uwie­rzy­ło w to, co jest „mocą Bożą ku zba­wieniu dla każdego, kto wierzy” (Rz 1,16). Ewangelia zdecydowanie nie jest w Koranie, a mi­mo to zakłada się, że muzułmanie mo­gą zostać zbawieni przez słu­cha­nie Koranu. Autor książki Building Bridges: Christianity and Islam (Bu­do­wanie mostów: chrześcijaństwo i is­lam; NavPress, 1997) podaje świa­dectwo „nawróconego mu­zuł­ma­nina” z Pakistanu (s. 27): „Kiedy słu­chałem Qur'anu czytanego przez ra­dio dzień po dniu, usłyszałem, że Chrystus jest bardzo wywyższony [...] i zajmuje miejsce tuż koło Boga. Pomyślałem sobie wtedy: Jeśli chciał­bym, żeby ktoś wstawiał się za mną u Boga, to któż byłby lepszy niż ktoś taki jak Chrystus? I po­mo­d­li­łem się: Panie Iso [Jezu], przybądź mi, proszę, na pomoc. Za twoim po­śred­nictwem chcę oddać siebie Bo­gu. A ponieważ jesteś wywyższony i zasiadasz koło Niego, możesz to zrobić”. Autor książki dodaje: „Po tych słowach poczuł się jak całkiem inny człowiek, znacznie szczęśliwszy niż dotąd...”


ABY MUZUŁMANIN
MÓGŁ ZOSTAĆ CHRZEŚCIJANINEM, MUSI SIĘ WYPRZEĆ
FAŁSZYWEGO BOGA ISLAMU: ALLACHA I FAŁSZYWEJ EWANGELII O ZBAWIENIU Z UCZYNKÓW...


To oszukiwanie siebie, analo­gi­cz­nie jak ma to miejsce w przypadku osób, które mówią: „Panie, Panie, czyż nie prorokowaliśmy w imieniu Two­im? [...] czy w imieniu Twoim nie czyniliśmy wielu cudów?” Pan im jednak odpowie: „Nigdy was nie zna­łem. Idźcie precz ode Mnie” (Mt 7,21-23). Poproszenie islamskiego Isy o wstawiennictwo nie zbawi. Aby zostać zbawionym, trzeba uwie­rzyć w Ewangelię: „że Chrystus umarł za grzechy nasze według Pism i że został pogrzebany, i że dnia trze­ciego został z martwych wzbu­dzo­ny według Pism” (1 Kor 15,1-4); „aby każdy kto Weń wierzy, nie zgi­nął, ale miał żywot wieczny” (J 3,15). Tej Ewangelii nie znajdziemy w Koranie, a w świadectwie „na­wró­co­nego muzułmanina” nie ma nic, co wskazywałoby, że tę Ewangelię zna i że w nią uwierzył.

Ten sam autor deklaruje, że „60 pro­cent muzułmanów, względem któ­rych stosuje się metodę wy­jaś­nio­ną w tej książce, zawierza Chry­s­tu­sowi”. Tymczasem nawet sam Chry­stus i apostołowie nie mogli się po­szczycić takim odsetkiem na­wró­co­nych. Jezus powiedział nawet, że niewielu będzie zbawionych (Mt 7,13-14). Autor książki jednak z za­chwytem pisze o muzułmanach, którzy nawrócili się do Chrystusa „po­zostając [przez lata] na łonie swej islamskiej społeczności [...] i nie stając się odrażającymi dla spo­łecz­no­ści islamskiej” (s. 10). Jezus tym­cza­sem ostrzegał uczniów: „I bę­dzie­cie w nienawiści u wszystkich dla imienia Mego” (Mt 10,22; J 15,20). U wszystkich - z wyjątkiem mu­zułmanów?


SAM CHRYSTUS I APOSTOŁOWIE NIE MOGLI SIĘ POSZCZYCIĆ WIELKIM ODSETKIEM NAWRÓCONYCH.
JEZUS POWIEDZIAŁ NAWET,
ŻE NIEWIELU
BĘDZIE ZBAWIONYCH...


Chcemy postępować roztropnie i pod­czas prezentacji Ewangelii uni­kać niepotrzebnego obrażania słu­cha­czy (1 Kor 10,32), czy to mu­zu­ł­ma­nów, czy kogokolwiek innego, ko­mu Pan daje nam możliwość przed­stawić „niezgłębione bogac­two Chrystusowe” (Ef 3,8). Mimo to Chry­stus (Rz 9,33; 1 P 2,8) i Jego krzyż (Gal 5,11) zawsze będą zgor­sze­niem dla świata. Uważajmy więc, aby wiernie przedstawiać Ewangelię, której trzeba uwierzyć, aby zostać zba­wionym. Jeśli w naszym prag­nie­niu, aby świat za wszelką cenę przy­jął Ewangelię, będziemy głosić inną ewa­ngelię, przyjemną dla świata, ska­żemy na potępienie wiele dusz.

The Berean Call
kwiecień 1999
(Druk za uprzejmą zgodą Wydawców.
Śródtytuły pochodzą od redakcji)

 


„Jeśli nie uwierzycie, że to JA JESTEM, pomrzecie w swoich grzechach.”
(Ewangelia Jana 8,24)


„Kto wierzy w Syna, ma żywot wieczny, kto zaś nie słucha Syna,nie ujrzy żywota,
lecz gniew Boży ciąży na nim."
(Ewangelia Jana 3,36)


 

Pisz do nas: kontakt@tiqva.pl