... Będziesz miłował Pana, Boga swego, z całego serca swego i z całej duszy swojej,

i z całej myśli swojej, i z całej siły swojej, a bliźniego swego, jak siebie samego.

Łuk. 10:27

Pamięć jak komputer cz. 2

Dzięki różnym technikom te­ra­pii re­gresywnej i hipnozy osoby im pod­da­wane odkrywają coś, co zo­sta­je uzna­ne za faktyczne wspomnienia, zdo­lne wyjaśnić, czemu jesteśmy, ja­cy jesteśmy. Badania w dziedzinie pa­mięci nie potwierdzają jednak te­zy, że stłumione wspomnienia przy­k­rych zdarzeń pozostają po latach do­kładnie zachowane i niezatarte. Ba­da­nia dowodzą na­to­miast, że w pro­ce­sie za­pa­mię­ty­wa­nia dużą rolę od­gry­wa twórczość i wy­obraźnia.

Zazwyczaj nie zapamiętujemy ka­ż­dego słowa, jakie padło w danej roz­mowie, choć możemy zapamiętać niektóre jej części. Nie pamiętamy ka­żdego szczegółu, każdego faktu. W zestawieniu z całością danego zda­rzenia zapamiętujemy jedynie ki­l­ka najistotniejszych faktów. Na­stęp­nie, podczas przypominania go so­bie, uzupełniamy brakujące szcze­gó­ły najsensowniejszymi detalami i do­pe­łniamy całości obrazu za pomo­cą - używając określenia Elizabeth Lo­ftus - „prawdopodobnych wnio­s­ków”. Lo­f­tus wyjaśnia:

Proces wykorzystywania praw­do­po­dobnych wniosków i faktów do uzu­pełniania luk w naszych wspo­m­nie­­niach nazywamy odtwarzaniem (re­fabrykacją); zachodzi on praw­do­po­do­bnie podczas każdej codziennej czyn­ności postrzegania. Dodajemy te dro­bne elementy, zazwyczaj nie­świa­do­mie, aby uporządkować naszą dość nie­kompletną wiedzę.1

Jak widać, pamiętanie to pro­ces twór­czy, nawet jeśli nie za­cho­dzi od­dzia­ływanie czy sugestia z ze­wnątrz.
Zwróćmy jednak uwagę, że w wy­pa­dku pewnych wskazówek, su­ge­stii czy wpływów z zewnątrz twór­czy cha­rakter procesu przypominania so­bie może wytworzyć fa­łszywe wspo­mnie­nia. W książ­ce Me­mory Eli­za­beth Loftus opisuje eks­peryment, któ­ry rozpoczął się od po­kazania grupie lu­dzi przeźroczy uka­zujących prze­bieg potrącenia pie­sze­go przez samo­chód. Na prze­z­ro­czach uczestnicy eks­perymentu zo­ba­czyli następujące wy­darzenia:

Czerwony samochód jechał ulicą podporządkowaną do skrzyżowania, na którym dla połowy ruchu obo­wią­zy­wał znak zatrzymania się, dla dru­giej zaś połowy znak pierwszeństwa prze­jazdu. Slajdy pokazywały, jak sa­mo­chód ów skręcił w prawo i potrącił pie­szego, który przechodził akurat na pa­sach.2

Po obejrzeniu przeźroczy uczest­ni­kom doświadczenia zadawano py­ta­nia na temat tego, co widzieli. Część otrzymała pytania zawierające błędne informacje. Inni dostawali py­ta­nia zawierające in­for­macje zgo­d­ne z prawdą. Badani, któ­rzy usłyszeli w py­taniach mylne in­formacje, ba­r­dzo sła­bo radzili sobie z od­twa­rza­niem fa­ktycznego prze­bie­gu wy­pa­d­ku. Byli pe­wni, że fak­ty­cz­nie widzieli to, co za­sugerowano im w mylących py­ta­niach. Dzięki takim i innym eks­pe­ry­me­ntom badacze wy­ka­zali, że wpro­wa­dze­nie fałszywej in­fo­r­ma­cji może wywołać zmianę wspo­mnień.3

Hipnoza i pamięć
Kiedy podobne eksperymenty pro­wa­dzo­no pod hipnozą, otrzymano je­sz­cze gorsze rezultaty, bowiem oso­ba zahipnotyzowana jest jeszcze ba­r­dziej podatna na sugestie. Jak stwie­r­dzi­ła Loftus: „Hipnoza nie zmniejsza trud­ności przypominania sobie; hip­no­za  n i e  p o z w a l a  odzyskać fa­k­tycznego wspomnienia”4. Liczne ba­da­nia wykazują, że to, co przy­po­mi­namy sobie podczas hipnozy, mo­że równie dobrze być fałszywe jak pra­w­dziwe. Dr Martin Orne, słynny z ba­dań nad dziedziną hipnozy, uwa­ża: „Pamięć hipnotyczna jest mniej wierna niż przypominanie so­bie podczas czuwania”5.
Jak wskazuje Bernard Diamond, pro­fesor prawa oraz psychiatrii kli­ni­cz­nej, badania dowodzą, że osoba pod­dana hipnozie „zaszczepia w swo­ich wspomnieniach fantazje czy su­gestie celowo bądź niechcący za­ko­munikowane przez terapeutę” i że „po seansie hipnotycznym pacjent nie potrafi odróżnić wspomnień pra­w­dzi­wych od fantazji czy za­su­ge­ro­wa­nego szczegółu”6. Loftus za­u­wa­ży­­ła w dodatku, że po eks­pe­ry­me­n­tach takich, jak opisane, uczestnikom po­zostają zazwyczaj fałszywe wspo­mnie­nia, a nie wspomnienia faktu, któ­ry faktycznie widzieli7. Mimo to te­ra­peuci, również chrześcijanie, na­dal posługują się technikami hip­no­ty­cz­nymi, poszukując ukrytych wspo­mnień, które mają rzekomo wyjaśnić na­sze obecne zachowania.

Stłumione wspomnienia
Tak jak istnieje solidny materiał do­wodowy, iż nie pamiętamy wszy­st­kiego dokładnie, nawet wkrótce po wy­darzeniu, tak też istnieją solidne do­wo­dy, że zazwyczaj nie zapo­mi­na­my istotnych wydarzeń w naszym życiu. Prawdą jest, że możemy starać się nie myśleć o tragicznych da­w­nych przejściach i ich wspomnienia mo­gą się nieraz stopniowo zacierać - - ale popularna ostatnio koncepcja, że większość ludzi stłumiła w sobie bolesne wspomnienia takiej czy innej krzywdy [chodzi zazwyczaj o se­ksu­al­ne wykorzystanie lub inne dotkliwe krzywdy, doznane zwykle w dzie­ci­ń­stwie - przyp. red.], jest niczym wię­cej jak... popularną koncepcją. Ba­da­nia naukowe nie dostarczają po­par­cia dla tego typu amnezji, i to na tak po­wszechną skalę. Dowodzą raczej, że podobna amnezja występuje nie po­wszechnie, ale rzadko! Mimo to wia­ra w stłumione wspomnienia, sze­rzy się błyskawicznie, m.in. dzięki ksią­ż­kom w rodzaju The Courage to Heal (Odwaga uzdrawiania), gdzie zna­jdziemy wypowiedzi w rodzaju: „Je­śli nie pamiętasz, że zostałaś wy­ko­rzystana, nie jesteś osamotniona. Wie­le kobiet nie ma tu wspomnień i wie­le nigdy ich nie odzyska. Co nie znaczy, że nie zostały wykorzystane seksualnie”8.
Eksperymenty polegające na za­szcze­pianiu fałszywych wspomnień o wykorzystaniu seksualnym są oczy­wi­ście niemożliwe ze względów ety­cz­nych; toteż Elizabeth Loftus pro­wa­dzi­ła badania na osobach w roz­ma­i­tym wieku, którym bliska osoba krew­na powiedziała, że w wieku pię­ciu lat zgubili się - co nie było zgo­d­ne z prawdą. Według relacji Loftus gdy uczestników eksperymentu zdo­ła­no przekonać, że się zgubili, po­tra­fi­li oni później nie tylko podać opo­wie­dziane im szczegóły fikcyjne­go in­cydentu, ale dodawali nowe! Ma­te­riał dowodowy jednoznacznie świa­d­czy o tym, że sugestia, i to bez wspar­cia hipnozy, jest potężnym na­rzę­dziem kreowania „wspomnień”9.
Badania naukowe nad pamięcią po­winny mieć wielką wagę dla chrze­ś­cijanina szukającego porady psy­chologicznej10. Jeśli terapia ma cha­ra­kter regresywny, to znaczy, po­le­ga na szukaniu w pamięci prze­szłych wydarzeń, które mogłyby wy­tłu­maczyć obecne zachowania, to is­t­nieje wielkie niebezpieczeństwo kre­o­wania fałszywych wspomnień. A te, g­dy już powstaną, bywają czę­s­to wy­razistsze niż wspomnienia pra­w­dzi­we. Nie znaczy to, że wsze­l­kie przy­pominanie sobie wprowadza w błąd, lecz że istnieje wielkie za­gro­że­nie wy­tworzenia sztucznych wspo­mnień. Dzie­je się tak zwłaszcza wte­dy, gdy te­rapeuta (osoba prowadząca po­rad­nic­two) próbuje odnaleźć w prze­szło­ści coś, co jego zdaniem wy­wo­łu­je obecne „symptomy”. Korzysta wów­czas z hipotezy, iż wielu lu­dzi ucie­rpiało w przeszłości od ta­kie­go czy innego wykorzystania i stłu­mi­ło te bolesne wspomnienia. Hi­po­teza ta jest jednak mitem po­zba­wio­nym wsze­lkiego oparcia.
Wielką popularnością [w Ame­ry­ce, i oby na tym się skończyło! - - przyp. red.] cieszy się dziś ruch za­chęcający do odgrzebywania „za­po­mnianych wspomnień” wy­ko­rzy­s­ta­nia seksualnego, a nawet sata­ni­s­ty­cz­ne­go. Autorki wspomnianej książki The Courage to Heal (sprzedanej już w ponad 500 000 egzemplarzy!) po­da­ją długą listę symptomów takiego wy­korzystania - wśród nich jeden al­bo dwa będą zawsze pasować dla ka­żdego11! Choć autorki nie mają na to żadnego poparcia dowodowego, ze­stawiają swoją listę z nie­za­chwia­nym przekonaniem:

Jeśli nie jesteś sobie w stanie przy­po­mnieć jakichś konkretnych wy­da­rzeń [...] lecz mimo to masz wrażenie, że w jakiś sposób cię wykorzystano, to najprawdopodobniej tak się stało [...] JE­ŚLI PODEJRZEWASZ, ŻE JE­S­TEŚ OFIARĄ WY­KORZYSTANIA I OB­SE­R­WU­JESZ TE SYM­PTOMY WE WŁASNYM ŻY­CIU, TO FAKTYCZNIE NIĄ JE­S­TEŚ12 [pod­kreś­le­nie nasze - M.D.B.].

Oto przykład ćwiczeń pro­po­no­wa­nych w książce The Courage to Heal:

Weź jakieś wydarzenie z życia ro­dzin­ne­go, o którym nigdy nie możesz się ja­koś wszystkiego dowiedzieć. Może to na przy­kład być wydarzenie z dzieciństwa oj­ca albo jakieś oko­li­cz­no­ści z życia mat­ki, które nie po­zwo­li­ły się jej tobą zająć. Po­sługując się wszy­stkimi znanymi ci szcze­gółami STWÓRZ WŁASNĄ HISTORIĘ. Ugru­ntuj to wydarzenie we wszystkich fa­ktach, ja­kie są ci o nim zna­ne, A NASTĘPNIE PUŚĆ WO­DZE WYOBRAŹNI I PO­MYŚL, CO WŁAŚCIWIE MO­G­ŁO SIĘ WÓWCZAS STAĆ13 [podkreślenie na­sze - M.D.B.].

Czy taką metodą mo­żna odkryć pra­w­dzi­we wspomnienia i usta­lić co­kol­wiek pe­w­nego o wydarzeniach z dzie­ciń­stwa? Po­do­b­ne ćwi­cze­nia to naj­le­p­szy spo­sób na two­rze­nie fa­ł­szy­wych wspo­mnień.
W artykule „Uwaga: syndrom ofia­ry ka­zi­ro­dz­twa” psycholog spo­łe­czny i badacz dr Ca­rol Tavris ocenia, że au­torzy po­do­b­nych książek naj­wy­raź­niej ignorują ba­dania naukowe na tym polu. „Pod­pie­rają się wzajemnie swo­imi opi­nia­mi” i cytują siebie na­wza­jem jako uza­sadnienie. Pani Tav­ris pisze na­stęp­nie:

Jeśli któryś z tych autorów opu­b­li­ku­je statystykę wziętą z sufitu, np. „po­nad połowa wszystkich kobiet to ofiary wy­korzystania seksualnego w dzie­ciń­stwie”, reszta zaraz się na to rzuci, opi­nia ta pojawi się w każdej kolejnej po­dobnej książce, a w końcu zacznie ucho­dzić za fakt. Błędne koło dez­in­for­macji, fałszywych danych sta­ty­s­ty­cz­nych i nie­u­za­sad­nio­nych tez na­pę­dza się samo14.


Sugestia, i to bez wspar­cia hipnozy, jest potężnym na­rzę­dziem kreowania „wspomnień”.
Rzesza klie­n­tów psy­cho­te­ra­pii od­kry­wa na­gle wspo­mnie­nia zda­rzeń, o któ­rych dotąd nie mieli po­­jęcia. Je­den z naj­po­waż­niej­szych pro­­b­le­mów po­le­ga na tym, że nie je­s­teś­my w stanie orzec, czy wspo­mnie­nie to jest pra­w­dzi­we, czy fa­ł­szy­we. Wspo­m­nie­nie u­two­rzo­ne sztu­­cz­nie, ale z wie­l­kim ła­du­n­kiem emo­c­jo­­nal­nym, bę­dzie się z­da­wać ba­­r­dzo praw­dzi­we. Czę­sto nie­stety ba­r­dziej pra­w­dzi­we niż wspo­mnienie faktów.
Terapia mająca na celu przy­po­mnie­nie pacjentom „zapomnianych wspo­mnień” może korzystać z hip­no­zy, lecz nie jest to konieczne. Na­ucza się też innych technik. Jedną z nich jest sterowanie procesem przy­po­minania. Polega to na zadawaniu py­tań „pobudzających” pamięć. Nie­ste­ty, pytania te zamiast pobudzić pa­mięć często dostarczają jej składni­ków do kreowania nowych wspo­m­nień. Zachęca się pacjentów do re­kon­strukcji zdarzeń pamiętanych mgli­ście lub do wyobrażania sobie mie­jsca zdarzenia i innych cech fi­zy­cz­nych. Kiedy zaś pacjent wydaje się coś sobie przypominać, terapeuta po­bu­dza go do dalszych wspomnień, mi­mochodem podając w py­ta­niach nie­prawdziwe dane. W tak twór­czym pro­cesie tkwi wielkie nie­bez­pie­cze­ń­stwo zasugerowania dru­giej osoby. Su­gestie mają na celu po­móc wy­do­być wspomnienia, ale czę­s­to okażą się mimowolnie zwod­ni­cze.
Aby pojąć siłę fałszywego wspo­mnie­nia, pomyślmy o czymś, co się dziś zdarzyło. Co się stanie, jeśli ktoś powie nam za chwilę, że to, co pa­mię­tamy, wcale się nie stało? Kiedy prze­czytawszy ten artykuł, usły­szy­my, że on wcale nie istnieje? Tak też czu­je się uczestnik eks­pe­ry­me­ntów z pa­mięcią, który wsku­tek su­gestii przy­jął do pamięci in­for­ma­c­ję, któ­ra po­tem okazała się nie­pra­w­dzi­wa. Ktoś oglądał na wi­deo cza­r­no­wło­są dziewczynę, a póź­niej pod hip­nozą za­sugerowano mu, że dzie­w­czyna by­ła blondynką. „To zu­pe­ł­nie nie­po­ję­te. W myślach nadal wi­dzę ją jako blon­dynkę - a tu [na wi­deo] jest co in­nego. Na­pra­w­dę, ba­r­dzo to dziw­ne...” - zwie­rzył się ów ktoś15.
Jest to też dowodem na siłę wspo­mnień wzmoc­nio­nych/za­szcze­pio­nych hipnotycznie. Wspomnienie po­przednie, pierwotne zostaje zu­pe­ł­nie zastąpione przez wspomnienie zmie­nione. Nie posiadamy dwóch kon­ku­re­ncyjnych wspomnień tej sa­mej rze­czy, starego i nowego. Ory­gi­nał zni­ka. Nawet ujrzawszy dowód swo­jej po­myłki, wideo z czarnowłosą dzie­w­czyną, jako wspomnienie pie­rw­sze­go seansu wideo osoba ta za­cho­wała wspomnienie blondynki. Na­wet do­wo­dy czarno na białym nie są w sta­nie przekonać niektórych osób o fa­ł­szy­wości wspomnień prze­kszta­ł­co­nych pod wpływem hipnozy oraz pod wpływem innych postaci su­gestii i pobudzania wyobraźni.
Rzeczą o wiele gorszą od uczucia, że „bardzo to dziwne”, lub od utra­ce­nia mniej istotnych elementów wspo­mnień jest fakt, że wielu ludzi prze­cho­dzi przez straszliwe cierpienia pod­czas terapii polegającej na od­grze­bywaniu starych wspomnień w ce­lu wytłumaczenia obecnych za­cho­wań. Są zmuszeni żyć z kosz­mar­ny­mi wspomnieniami zdarzeń, któ­re naj­prawdopodobniej nigdy nie mia­ły mie­jsca, a które teraz określają ca­łe ich życie. Padli ofiarami pro­ce­su wy­chodzenia z czegoś, co za­pe­w­ne ni­gdy nie zaszło. Te­ra­pia, któ­ra mia­ła po­móc, zatraca du­sze. Miast przyjść pod krzyż z ba­lastem swe­go grze­chu, nie­zli­czo­ne rzesze pa­dają ofia­rą te­ra­pii. Za­miast pomóc czło­wie­kowi, by sta­nął twarzą w twarz ze swym grze­chem, i wska­zać mu na Zbawcę, te­ra­peuci ta­cy po­szukują ra­czej grze­chu, który po­pe­ł­nio­no  p r z e­ c i w­ ­k o  ich klie­ntowi i wska­zu­ją mu na je­go wła­s­ne ja.
W sta­nie podwyższonej podatności na su­gestie pamięć czło­wieka można łatwo zmie­nić lub sztucznie wzmoc­nić. Dzie­je się tak w trakcie hipnozy, ste­ro­wa­ne­go obra­zowania, terapii regresywnych (np. w tak zwa­nej terapii pierwotnej - co­faniu się do chwili na­rodzin) oraz przy pewnych postaciach we­wnętrz­ne­go uzdra­wiania.
Jeśliby człowiek wierzący w Pana Je­zusa Chrystusa zechciał tylko za­u­fać Jego Słowu, nie musiałby wplą­ty­wać się w poradnictwo psy­cho­lo­gi­cz­ne, które wskrzeszając przeszłość usi­łuje leczyć teraźniejszość. Apo­s­toł Paweł oznajmił: „Z Chrystusem je­s­tem ukrzyżowany; żyję więc już nie ja, ale żyje we mnie Chrystus; a obe­c­ne życie moje w ciele jest życiem w wie­rze w Syna Bożego, który mnie umi­łował i wydał samego siebie za mnie” (Gal 2,20; BB). Dlaczego tak wie­lu ludzi stara się rozgrzebywać prze­szłość? Dlaczego tylu po­dą­ża za mo­dą tego świata kreując no­we wspo­mnienia, które zastępują i ni­sz­czą wspomnienia auten­ty­cz­nych fa­k­tów? Czemu duszpasterze kierują swe owce na nie­bez­pie­czne i bez­ce­lo­we eks­pe­ry­menty?
Celem niniejszego artykułu nie jest bynajmniej ignorowanie aute­n­ty­cz­ne­go bólu i cierpienia, ale wska­zanie Czy­telnikom na jedyne praw­dzi­we le­karstwo na grzech i jego sku­t­ki. Le­kar­stwem tym jest Jezus Chry­s­tus, i to ukrzy­żowany. On jest drogą, pra­wdą i życiem. Jest jedyną od­po­wie­dzią na grzech i czynione przez nie­go spus­to­szenie.

 

PsychoHeresy Awareness Newsletter maj/czerwiec 1993
(za uprzejmą zgodą Autorów).

1 Elizabeth Loftus, Memory: Surprising New Insights into How We Remember and Why We Forget, Addison-Wesley Pu­blishing Company, Reading, MA, 1980, s. 40.
2 Ibid., s. 46.
3 Ibid., s. 46-47.
4 Ibid., s. 48.
5 Martin Orne, w: Psychology Today luty 1984, s. 35.
6 Bernard L. Diamond, „Inherent Pro­b­lems in the Use of Pretrial Hypnosis on a Prospective Witness”, California Law Re­view marzec 1980, s. 348.
7 Loftus, op. cit., 48-49.
8 Ellen Bass i Laura Davis, The Courage to Heal, Harper-Collins, San Francisco 1988, s. 81.
9 Elizabeth F. Loftus, „The Reality of Re­press­ed Memories”. Pracę można otrzy­mać zwracając się pod adres: Dr. Eli­zabeth Loftus, Department of Psy­cho­logy, University of Washington, Seattle, WA 98195, USA.
10 Dodatkowe informacje o badaniach nad fałszywymi wspomnieniami mo­ż­na uzyskać pod adresem: False Me­mo­ry Foundation, 3508 Market Street, Phi­ladelphia, PA 19104, USA.
11 Carol Tavris, „Beware the Incest-Sur­vi­vor Machine”, The New York Times Book Review 3 i 1993, s. 1.
12 Bass i Davis, op. cit., s. 21-22.
13 Ibid., s. 154.
14 Tavris, op. cit.
15 Loftus, op. cit., s. 48.

***********************************************************************************************************************
Godne przytoczenia

„Przez całe tysiąclecia człowiek uważał, że przy­po­mi­na­nie sobie polega na wydobyciu informacji prze­cho­wy­wa­nej gdzieś w umyśle. Metafory mające oddawać ideę pa­mięci za­w­sze były metaforami typu prze­cho­wal­ni: Oto prze­cho­wu­je­my obrazy wyryte w pamięci jak w wosku czy ka­mieniu, no­tu­jemy wspo­mnienia w pamięci niby ołó­w­kiem na papierze, prze­chowujemy wspo­mnienia niczym ar­chiwa, mamy fo­to­gra­ficzną pa­mięć - czyli za­cho­wu­je­my w pa­mię­ci fakty tak pe­w­nie, jakbyśmy je trzymali w sta­lowym ima­d­le. Każde z tych po­równań daje nam obraz pa­mięci jako ma­ga­zy­nu, gdzie prze­szłość zostaje za­cho­wa­na niby pa­mią­t­ki z dzieciństwa na strychu. Książka ta ma na celu uka­zać re­wolucję, która oba­liła tego rodzaju poj­mo­wa­nie pamięci: Otóż pamiętanie to proces twór­czy i kon­struktywny. W na­szym mózgu nie zna­jdziemy ża­d­nego magazynu in­formacji z prze­szłości.”

Edmund Bolles, Remembering and Forgetting, Walker and Company, New York 1988, s. 139).

Pisz do nas: kontakt@tiqva.pl