Celebration 2000 cz.5/ Ekumenia w rytmie New Age

                                                       
EKUMENIA W RYTMIE  NEW AGE / CZ.5
          
                                                              
NEOORTODOKSJA

U podłoża chrześcijaństwa zorientowanego na ziemię leży neoortodoksja, filozofia zrodzona mniej więcej na przełomie XIX i XX wieku i rozwijająca się zwłaszcza podczas I wojny światowej. Opiera się ona na przekonaniu o szlachetności człowieka i na nadziei, że zdołamy tworzyć świat pozostający w harmonii z samym sobą. Główne troski tej filozofii to sprawiedliwość społeczna, ochrona środowiska, zaprzestanie wojen i ukształtowanie sprawiedliwego i pokojowego społeczeństwa.
Jednym z pierwszych czołowych propagatorów neoortodoksji był Edward Scribner Ames, którego uwagi mocno przypominają pisma Toma Sine'a i jego popleczników. Spostrzegamy to w twierdzeniu Amesa, że Jezus tak samo interesował się budową społeczeństwa sprawiedliwego:

Przed dzisiejszymi chrześcijanami stoi jeszcze jeden i jeszcze bardziej atrakcyjny cel. Chodzi o wzbogacenie o poszerzenie zakresu życia ludzkiego tu i teraz, w przekonaniu, że jest to zarazem najlepsze przygotowanie na wszystko, co może nieść przyszłość.
Cel ten przypomina w swym duchu cel stanowiący najpierwotniejszy ideał Jezusa, czyli społeczne przesłanie Jego nauk.41

Tak jak ojciec wzburzyłby się na myśl, że jego miłość do syna potrzebuje pobudzenia przez jakikolwiek nakaz bądź i ożywienia przez nadzieję jakiejś nagrody, tak tysiące tych, którzy przyswoili sobie wizję społeczną na nasze czasy, trudzą się nad lepszymi prawami, lepszymi szkołami, lepszym wypoczynkiem, nie czekając na jakiś tekst biboiljny, który by im powiedział, że taki jest ich obowiązek i nie spodziewając się żadnego wynagrodzenia, prócz możliwości oglądania osiągniętych wyników. Stopniowo staje się coraz bardziej oczywiste, że taka właśnie postawa dominowała w umyśle i woli Jezusa. Dlatego też przywódcy reform społecznych, humanitarnych w pełni zgadzają sę z jego [sic] duchem i ideałami. Rozwinęli w sobie to samo zainteresowanie budowanie społeczeństwa, które będzie służyło najgłębszym potrzebom ludzkim.42

[...]
Neoortodoksja widzi w Jezusie jedyne w swoim rodzaju ucieleśnienie wszystkiego, co szlachetne w człowieku, ale nie Boga. Bóg - powiada się - kształtuje się w życiu społecznym ludzi. Innymi słowy, jest On wytworem ludzkiej wyobraźni, ale wytworem dobrym, popychającym człowieka ku wyższym celom dla dobra ludzkości i jej środowiska. Biblia nie jest nieomylna i bezbłędna, dostarcza jednak sporo inspiracji wyższym ambicjom ludzkim, podobnie jak pisma wielkich myślicieli wszystkich epok. Jezus nie jest żywy, nie zasiada po prawicy Ojca; On „żył w przywiązaniu swoich uczniów i w pociągającej wierze w jego królestwo miłości.43

Filozofia ta brzmi biblijnie w swej warstwie językowej, lecz de facto przeczy istocie Wiary. Podaje się za chrześcijańską, lecz proponuje zupełnie inną definicję chrześcijaństwa.

To dzięki tej postawie miłości, centralnej dla nauki chrześcijaństwa, postawie spontanicznej i nieuniknionej w życiu jako takim, nie jest fantastycznym marzeniem coraz intensywniejsze dążenie świata do znalezienia siebie samego i do nazwania siebie chrześcijaninem.44

Neoortodoksja zaczęła zanieczyszczać kościoły na początku XX wieku. Ponieważ chrześcijańscy myśliciele nie chcieli „wylewać dziecka z kąpielą” albo też zdawało im się, że w ten sposób i wilk będzie syty, i owca cała, przejęli w znacznym stopniu świecką myśl neoortodoksji, zatrzymując jednakże biblijną chrystologię.
Ci, którzy posługują się podobnymi eufemizmami, aby bronić swego przywiązania do bezbożnych filozofii, nie dotrzegają, że choć mogą się one odnosić to świata naturalnego, to nie mogą dotyczyć świata duchowego.
Nie istnieje inne źródło prawdy duchowej poza Słowem Bożym zawartym w Piśmie Świętym. Wychodząc poza Pismo w poszukiwaniu prawdy dotyczącej duszy i duchowego życia człowieka, dajemy posłuch filozoficznym propozycjom szatana. Z tej właśnie przyczyny w kościele święci dziś triumfy integracjonizm psychologiczny. Ludziom wydaje się, że psychologia może zaoferować ludzkim problemom rozwiązania nie uwzględnione w Piśmie. Usiłują więc schrystianizować psychologię albo spsychologizować chrześcijaństwo. Również i to stanowisko lansowała neoortodoksja przed stu laty. To przecież właśnie neoortodoksja wprowadziła do kościoła filozoficzne wywody psychologów. Dziś zakorzeniła się ona tak głęboko wśród słynnych postaci chrześcijaństwa i znanych dziennikarzy, iż jej wyroki budzą u wielu zdeklarowanych chrześcijan respekt większy niż Słowo Boże.
Neoortodoksja oddziałuje na kościół po dziś dzień, obecnie poprzez neoewangelikalizm.

NEOEWANGELIKALIZM

Neoewangelikalizm różni się od neoortodoksji wyznawaniem biblijnej chrystologii. Chrystologia neoortodoksyjna nie opiera się na Biblii, a mandat biblijny wedle neoortodoksji sprowadza się do ocalenia przed zagładą życia i ziemi. Nowy ewangelikalizm zaś dodaje do biblijnego mandatu zbawiania dusz i pomagania indywidualnym ludziom także apel o ocalenie ziemi przed zagładą. Nawołuje nie tylko do służenia cierpiącym, ale do wykorzenienia przyczyn tego cierpienia. Przemyśliwa więc nad sposobami położenia kresu ubóstwu i wojnom, zajmuje się działalnością społeczno-polityczną, która - jeśli tylko wezmą ją w swe ręce chrześcijanie - uczyni świat lepszym miejscem do życia. W tym sensie neoewangelikalizm znajduje wspólną płaszczyznę z teologią wyzwolenia i katolicyzmem, a także rozlicznymi planami Światowej Rady Kościołów. Stąd tendencja ku ekumenicznej jedności kosztem spraw doktrynalnych. Podłożem tych zabiegów jest jednakże filozofia anty-Chrystusowa, która wykorzystała dobre intencje poczciwych chrześcijan dla realizacji własnych celów - tworzenia społeczeństwa „pokojowego i sprawiedliwego”.

New Age? I tak, i nie

Podobnie jako neoortodoksja, także neoewangelikalizm nie zgodzi się z chrystologicznego punktu widzenia z oficjalną filozofią ruchu Nowej Ery.
New Age głosi, że człowiek i kosmos podlegają właśnie transformacji ku wyższemu poziomowi, zachodzącej w postaci samoistnego procesu ewolucyjnego. „Bóstwem” czuwającym na tą transformacją jest Umysł Wszechświata czy też Świadomość Uniwersalna. „Bóstwo” to nieustannie działa, niszcząc każdy poprzedni stary porządek i ustanawiając nowy. Na ziemi przybiera to postać nowego porządku społecznego i doprowadzi do złotego wieku pokoju i sprawiedliwości. „Sprawiedliwość” oznacza jednakże nie karanie złoczyńców - lecz równy podział dóbr. Integralną część tego nowego ładu stanowi więc socjalizm.
Neoewangelikalizm stwierdza, że teologiczne przesłanki New Age są fałszywe, że spirytyzm, czary oraz wszystkie dziwaczne przejawy renesansu pogaństwa są złe. Człowiek i kosmos zmierzają ku transformacji, lecz nastąpi ona dzięki rosnącej powszechnie świadomości, iż Jezus Chrystus jest Panem nad swoim stworzeniem. Stworzenie to musi być zachowane jako hołd dla Niego i wyraz posłuszeństwa Jego władzy. Kiedy społeczeństwo będzie się stawało coraz bardziej „schrystianizowane”, to świadomość, że Jezus Chrystus jest Panem (a przynajmniej, że jest On godzien czci za swój wkład w rozwój etyki biblijnej), doprowadzi do uspokojenia sił w przyrodzie i człowieku, dzięki czemu środowisko stanie się lepsze. Dla wyznawców nowego ewangelikalizmu będzie to działanie na rzecz jak największej chrystianizacji świata.
Po drodze jednakże wskutek głębokie zanieczyszczenia neoortodoksją znajdą oni wspólny język z ruchem Nowej Ery w sprawach ochrony środowiska, społecznych i politycznych.
Bez wątpienia neoewangelikalizm wyrósł z biblijnego pragnienia czynienia miłosierdzia: karmienia głodnych, udzielania ubogim, uzdrawiania chorych, głoszenia Ewangelii. Czyny te jednak - wypełniane indywidualnie w ramach lokalnego kościoła i jego działalności misyjnej - uznano za niewystarczające. Powstawały organizacje pozakościelne, starające się poszerzać działalność misyjną na jak największą skalę w jak najkrótszym czasie. Ordynowano zawodowych misjonarzy z całym personelem pomocniczym, planowano pokaźne budżety, zakładano biura public relations mające za zadanie zbierać fundusze.
Samo w sobie zjawisko to nie musi być złe. Problem pojawia się wtedy, kiedy zawodowców zatrudnia się nie dlatego, że odpowiedzieli oni posłusznie na wezwanie Pana, ale dlatego, iż mają oni naturalne pragnienie pomagania innym. Na scenę wchodzą więc ludzie o poglądach i wierzeniach znacznie bliższych idei „dobrych uczynków” niż pragnieniu zachowania biblijnej czystości we wszystkich swych poczynaniach. Częściej przez niewiedzą niż przez diabelski podstęp przyswoili sobie pewną mentalność New Age.
Ważne jest, abyśmy we wszystkich naszych poczynaniach - czy to w dziedzinie świeckiej, czy duchowej - zawsze trwali przy czystości nauki biblijnej. Czystość nauki to nie dogmatyzm oderwany od dobrych czynów, lecz trzymanie się ich biblijnych ram. Wiara bez uczynków jest martwa, pisze Jakub; lecz uczynki bez wiary to drewno, słoma i ściernie - równie martwe. Uczeń Jezusa Chrystusa jest powołany zarówno do prawdziwej, biblijnej wiary (która wymaga obrony - Jd 3) jak i do ofiarnych czynów miłości ku wszystkim, czy to braciom w Chrystusie, czy nieprzyjaciołom.

PODSUMOWANIE

Każda w zasadzie pozytywna filozofia ludzka opiera się na pragnieniu zbudowania świata wolnego od wszelkiego zła. Wojny, ubóstwo, choroby i śmierć to największe zagrożenia pogodnego życia człowieka. Jeśli udało by się je wyeliminować, wówczas życie człowieka byłoby nie tylko znośniejsze, ale i bardzo przyjemne... A jednak Słowo Boże ostrzega, że im bliżej końca, tym zło będzie się szerzyć coraz bardziej:

,,A gdy siedział na Górze Oliwnej, przystąpili do Niego uczniowie na osobności, mówiąc: Powiedz nam, kiedy się to stanie i jaki będzie znak Twego przyjścia i końca świata?
A Jezus odpowiadając, rzekł im: Baczcie, żeby was kto nie zwiódł.
Albowiem wielu przyjdzie w imieniu Moim, mówiąc: Jam jest Chrystus, i wielu zwiodą.
Potem iusłyszycie o wojnach i wieści wojenne. Baczcie, abyście się nie trwożyli, bo muyysi się to stać, ale to jeszcze nie koniec.
Powstanie bowiem naród przeciwko narodowi i królestwo przeciwko królestwu, i będzie głód, i mór, a miejcami trzęsienia ziemi.
Ale to wszystko dopiero początek boleści.
Wtedy wydawać was będą na udrękę i zabijać was będą, i wszystkie narody pałać będą nienawiścią do was dla imienia Mego.
I wówczas wielu się zgorszy i nawzajem wydawać się będą, i nawzajem nienawidzić.
I powstanie wielu fałszywych proroków, i zwiodą wielu.
A ponieważ bezprawie się rozmnoży, przeto miłość wielu oziębnie.
A kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony.
I będzie głoszona ta ewangelia o Królestwie po całej ziemi na świadectwo wszystkim narodom, i wtedy nadejdzie koniec." (Mt 24,3-14)

Dla człowieka złem są tragedie dotykające go z powodu jego grzesznego stanu; dla Boga złem jest wszystko, co człowiek czyni wbrew Jego Słowu i niezgodnie z Jego wolą. Ludzkie usiłowania czynienia dobra - nawet dobra nakazanego przez Boga - zrodzą w najlepszym razie tylko drewno, słomę i ściernie. Chrześcijanie, którym się zdaje, że podpisując się pod anty-Chrystusowymi filozofiami ocalą świat przed sądem Bożym (czyli owym „złem”, które starają się ze świata wyrugować), walczą de facto z Bogiem. Pomimo iż jednym z elementów tego przedsięwzięcia jest ewangelizacja świata.
Jezus nie powołał nas do „działalności społecznej”, do polepszania warunków życia ludzi na tej ziemi. Oczywiście nasze ewentualne zaangażowanie się w taką działalność to indywidualna sprawa między nami a Panem. Nie upoważnia nas to jednak do narzucania takiej misji całemu Ciału Chrystusowemu, zwłaszcza jeśli działalność ta wymaga niebiblijnych kompromisów z obcymi elementami świeckimi czy też religijnymi.
Królestwo Jezusa nie jest z tego świata (J 18,36), który przemija. Choć w naszym postępowaniu wobec środowiska naturalnego i innych spraw ziemskich powinniśmy być roztropni i ostrożni, to naczelnym naszym zadaniem jest być świadkami Jezusa Chrystusa i służyć potrzebom bliźnich. Przyczyna bowiem cierpienia pozostanie aktywna tak długo, jak długo ludzkość będzie trwała w grzechach. Jedynie przez ponowne narodziny w wierze w Jezusa Chrystusa można wyzwolić się z takiego stanu, w pełni zaś dopiero po zmartwychwstaniu.
Nawet podczas tysiącletniego panowania Chrystusa zło nie przestanie mieszkać w sercach nowych obywateli Millennium i tych, którzy narodzą się w trakcie jego trwania. Dopiero po wypełnieniu wszystkich rzeczy, kiedy Jezus odbędzie sąd nad wszystkimi ludźmi, zapanuje na dobre sprawiedliwość, pokój i radość - w Nowym Niebie i Nowej Ziemi. Wszelkie próby osiągnięcia takiego stanu wcześniej są buntem przeciwko Bogu, pomimo towarzyszących im wysiłków ewangelizacyjnych.
Tak intensywne wysiłki ewangelizacyjne jak też próby zachęcenia całego świata do świętowania na cześć Chrystusa mają podłoże ekumeniczne i zostały obmyślone na górze, co w połączeniu ze światopoglądem zorientowanym na ziemię, przypominającym New Age, wskazuje, iż to nie Bóg jest ich autorem.

 

Koniec

Media Spotlight. A Biblical analysis of religious and secular media. Special Report. (za uprzejmą zgodą Wydawcy).


Przypisy:

41 Edward Scribner Ames, The New Orthodoxy, The University of Chicago Press, Chicago 1918, s. 89.
42 Ibid., s. 30-32.
43 Ibid., s. 85.
44 Ibid., s. 24.